poniedziałek, 14 grudnia 2015

Muzyka u Serafina

   We wrześniu sklep Royal Stone ogłosił na Facebooku konkurs na najlepszy komentarz na temat: "Za co uwielbiam moją pracę". Na fotografii informującej o zabawie, ktoś malował  paznokcie, więc mój komentarz brzmiał tak: Niestety malować paznokci w pracy nie mogę, bo ciągle mną dyrygują. No cóż.... takie życie muzyka orkiestrowego. Uwielbiam moją pracę za to, że grając swoją partię uczestniczę w odtwarzaniu dzieł muzyki klasycznej i rozrywkowej, za to, że przez muzykę mogę przekazać całą gamę emocji - radość, smutek, złość, tęsknotę, miłość. Uwielbiam gdy widzę poruszenie wśród słuchającej nas publiczności i gdy za dobre wykonanie nagradza nas oklaskami. Uwielbiam moją pracę za to, że znaną mi muzykę poznaję od nowej, zupełnie innej strony i za to, że mogę się nią delektować. Cudowne jest też to, że pracuję z wspaniałymi, wrażliwymi na piękno ludźmi, z którymi mogę dzielić pasję.
   Jury doceniło moją odpowiedź i nagrodziło mnie pięknym kaboszonem serafinitu i dwiema kroplami zielonego ametystu. 


żródło: fanpage royal stone
   Muszę przyznać, że to co napisałam nie do końca oddaje to, co w mojej pracy uwielbiam najbardziej, bo ogromnie trudno jest mi wyrazić słowami moje uwielbienie do muzyki. Potrafię się w niej zatracić tak, że grając w  orkiestrze przestaję słyszeć  poszczególne instrumenty, dźwięk zlewa się w jedno, doskonałe brzmienie niosące ogrom emocji. I cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć :)

fot. jacewski.pl źródło: fanpage teatr muzyczny w Lublinie

      Zawód muzyka nie należy do najłatwiejszych profesji. Za każdym występem stoi kilkanaście lat nauki i wiele godzin prób i ćwiczeń, bo edukacja muzyka nie kończy się na studiach, dobry muzyk musi doskonalić się cały czas, musi utrzymywać stałą wysoką formę. Trzeba być niemal ciągle dyspozycyjnym i gotowym do występu, bo konkurencja jest duża, a miejsc pracy niewiele. Na dodatek nie można liczyć na dorobienie się na graniu - powszechnie jest wiadome, że kultura jest najsłabiej opłacaną branżą w Polsce.  Są to powody, dla których wiele zdolnych osób nie decyduje się na zawodowe granie. Ale ja nie wyobrażam sobie, że mogłabym zajmować się czymś innym.
   
   Niedawno minęło trzy lata odkąd rozpoczęłam swoją pracę w Teatrze Muzycznym. Z tej okazji postanowiłam zrobić sobie wisior z otrzymanego od Royal Stone serafinitu.


   Do obszycia kamienia użyłam koralików Toho Round 11/0 i 15/0 w kolorach Silver Lined Frosted Black Diamond, Inside Color Rainbow Crystal - Gray Lined oraz Toho Cube 1,5 mm w kolorze Metallic Hematite.





Emotikon wink
 

sobota, 12 grudnia 2015

Chwosty

   Jakiś czas temu wpadł mi do głowy pomysł na biżuterię z chwostami. Przeszukałam pasmanterie i sklepy z półfabrykatami, ale bez skutku -  w sprzedaży były tylko duże chwosty do firan albo takie z rzemieni, a mi nie o to chodziło. Spróbowałam sama zrobić chwościki z muliny, ale nie byłam z nich dostatecznie zadowolona, aby użyć ich w którejś z prac. A potem zrobiła się moda na chwosty - zaczęły pojawiać się wisiory, kolczyki, ubrania i dodatki z fantazyjnymi zwisami. Nagle też asortyment sklepów powiększył się o różne produkty tego typu.
   Postanowiłam więc zrealizować mój plan sprzed kilku miesięcy - kupiłam długie wiskozowe chwosty i połączyłam je z kolczykami z sutaszu.


   W kolczykach pasma sutaszu oplatają niebieskie agaty brazylijskie. Tył wykończyłam koralikami Toho w rozmiarach 11/0 i 15/0 oraz koralikami Super Duo.


   Z okazji niedawnych mikołajków i czasu przedświątecznego zrobiłam sobie prezent - nowy aparat fotograficzny. W starym wysłużonym Nikonie wyłamała się klapka i żeby zapobiec wypadaniu baterii musiałam dobrze zaklejać ją taśmą klejącą, a czasem jeszcze dodatkowo przytrzymywać. Zdecydowanie utrudniało mi to wykonywanie dobrej jakości fotografii. 
A to zdjęcie zrobione już nowym aparatem. Na razie jeszcze go testuję i uczę obsługiwać, ale mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazywać zdjęcia jak najlepiej oddające czar robionej przeze mnie biżuterii.





niedziela, 6 grudnia 2015

Grudniowe wisiorki.

   Ostatnio zauważyłam, że wśród biżuterii, którą robię dominują bransoletki i kolczyki. W sumie, nie jest to takie dziwne, wszak to podstawowe dodatki do kobiecego stroju. Pomyślałam, że dobrze by było przyozdobić czasem czymś nowym też szyję ;)

   Wykonałam trzy wisiorki - dwa koralikowe, trzeci z sutaszu.

   Pierwszy z nich to koralikowa kubeczka z szklanych perełek, różowych jadeitów i bladoróżowych koralików Toho. Kojarzy mi się ze słodkim cukiereczkiem.


   Drugi to rozeta utkana z koralików Superdo, Fire Polish, Toho i szklanych kryształków w kolorze złota.

   Trzeci wisior składa się z czerwonego koralu oplecionego srebrnymi pasmami sutaszu metalizowanego. Całość zawieszona na bazie typu struna.







środa, 25 listopada 2015

Cyrkoniowy zawrót głowy

   Po prezentacji cyrkoniowej bransoletki w stylu Art Deco wiele osób pytało mnie o możliwość wykonania bransoletki z zapięciem. Rozumiem, to nie każdy lubi luźno otaczające nadgarstek bransoletki, w sumie sama do tej grupy należę, więc podjęłam się wyzwania i zmodyfikowałam wzór prezentowany w poprzednim poście. W efekcie powstały dwie bransoletki - jedna czarna z przeźroczystymi cyrkoniami, a druga złota z kryształkami w kolorze mięty.




   Przy okazji uzupełniłam swoje zapasy taśm cyrkoniowych. Jeszcze nie wiem co z nich powstanie. Być może kolejne bransoletki ;)




piątek, 9 października 2015

Potrzeba tworzenia.

   Gdy na kanale youtube Beading4perfectionist zobaczyłam instrukcję wykonania bransoletki w stylu Art Deco z lat dwudziestych, zapragnęłam zrobić jedną dla siebie. 
Długo nie szukałam pretekstu, żeby zamówić potrzebne materiały - skończyły mi się złote ogniwka, a przecież nie będę płacić za przesyłkę tylko dla ogniwek.
Czekając na zamówienie postanowiłam nie zaczynać niczego nowego, dopóki nie dokończę poprzednich zaczętych projektów. Wykończyłam dwie dawno uszyte pary sutaszowych kolczyków, które nie miały obszytego koralikami tyłu, wyszydełkowałam sznur koralikowy, do którego sekwencję koralików nawlekłam jakiś czas temu, poprawiłam zapięcie w jednej z bransoletek... Materiały przyszły. Pękłam. Postanowienie o nie zaczynaniu żadnych nowych projektów przed dokończeniem starych poszło w kąt.

   Bransoletkę robiłam trzy dni. Do jej wykonania użyłam taśmę cyrkoniową 3 mm w złotym kolorze, szklane perełki 3 mm oraz koraliki Toho w kolorach Permament Finish - Galvanized Aluminium i Permament Finish - Galvanized Starlight.


środa, 30 września 2015

Szmaragdowa randka w Ritzu

   Gdy Royal Stone ogłosił konkurs na biżuterię inspirowaną elegancją wnętrz hotelu Ritz, nie pomyślałam wcale o sławnym Paryskim Ritzie....

Czy wiecie, że w Białymstoku też kiedyś był Ritz? 
Hotel został wybudowany w latach 1912 - 1913 przez Towarzystwo Akcyjne Ritz z pomocą finansową Petersbursko- Tulskiego Banku Ziemskiego. Był to budynek w neobarokowym stylu z elementami eklektyzmu. Był to wówczas jeden z najbardziej reprezentatywnych i nowoczesnych hoteli Białegostoku. Ritz reklamował się wykwintnym urządzeniem i wygodami takimi jak: winda, telefon w każdym pokoju, centralne ogrzewanie, bieżąca ciepła i zimna woda. 

  Ritz od strony obecnej ulicy Mickiewicza. Zdjęcie umieszczone w niemieckim albumie o 
Białymstoku wydany w latach 1915- 1919. Ze zbiorów Jana Murawiejskiego. 
Źródło: ciekawepodlasie.pl
   Zawitało do niego wiele osobistości: Józef Piłsudski, Hanka Ordonówna, Pola Negri, Stanisław Przybyszewski i inni, ale było to również miejsce życia towarzyskiego białostockiej elity. Odbywały się tu koncerty, rauty, bale, w restauracji omawiano interesy, spotykano się na kawę i ciastka w kawiarni na parterze a zakochanie chodzili do kina "Gryf". Dobrym panienkom nie wypadało chodzić do Ritza, wiele mówiło się o fordanserkach a nawet paniach lekkiego obyczaju zabawiających mężczyzn, przegranych w karty fortunach a nawet miłosnych orgiach organizowanych w murach hotelu. 
   Hotel działał do 1944 roku (w czasie wojen jako siedziba komendanta wojsk carskich, potem dowództwa niemieckiego) do czasu podpalenia go przez wycofujące się wojska niemieckie. Po wojnie nadpalone mury białostockiego Ritza polskie władze kazały wysadzić w powietrze. 


   Rozmyślając o hotelu Ritz zastanawiałam się jaka kreacja i biżuteria oddałyby najlepiej czar czasów, w których białostocki Ritz przeżywał największy rozkwit. Przypomniałam sobie o olśniewającej szmaragdowej sukni jaką Keira Knightely miała na sobie w filmie "Pokuta".


   Zrobiłam do niej szmaragdowe kolczyki oplecione złotymi koralikami Toho.



     Myślę, że w takiej stylizacji jakaś dama mogłaby iść na randkę w Ritzu. 
Światło mosiężnych lamp odbijałoby się od zielonych kryształków w kolczykach, brzeg sukni przesuwałby się po marmurowych schodach. Z daleka dobiegałyby do niej dźwięki orkiestry smyczkowej grającej tego wieczoru oraz zmieszane zapachy jedzenia i dymu papierosowego. Przychodząc przez drzwi restauracji zobaczyłaby czekającego na nią przy stoliku jego....


Jeżeli podoba wam się moja stylizacja na randkę w Ritzu polubcie zdjęcie zamieszczone tutaj.

   

niedziela, 13 września 2015

Szydełkiem i koralikiem

   Dla przeciętnego człowieka to czarna magia, bo jak to możliwe, że taki wężyk z koralików robi się na szydełku! Dla większości rękodzielników pracujących z koralikami sznury szydełkowo - koralikowe nie mają tajemnic. Wystarczy trochę zręczności i cierpliwości - zwłaszcza przy nawlekaniu koralików w sekwencji mającej utworzyć konkretny wzór.
   W sznurach z koralików lubię ich prostotę i to, że w zależności od grubości, długości, wzoru, mogą dopełniać przeróżne stylizacje od sportowych po wieczorowe.
   Czasami robię je w podróży. Wystarczy wcześniej nawlec sobie koraliki na nitkę i można dziergać w pociągu czy autobusie bez obawy, że koraliki się rozsypią, czy wbiję sobie igłę w palec przy gwałtowniejszym hamowaniu. 
  W te wakacje niewiele podróżowałam, jednak stworzyłam kilka sznurów :)



    Jednym z wyzwań było dla mnie stworzenie lariatu - długiego naszyjnika bez zapięcia, za to z masą sposobów na wiązanie. Postanowiłam zrobić go z przezroczystych koralików, za to na cieniowanym kordonku, dzięki czemu uzyskałam efekt gradientu. Do stworzenia metrowego sznura wykorzystałam aż sześć metrów koralików. Lariat zakończyłam kryształkami na łańcuszku i kulką niebieskiego jadeitu. Do kompletu powstała również bransoletka.





   Swój lariat zgłaszam do wyzwania Szuflady: gradient/ombre.




  
   

   


czwartek, 10 września 2015

Niepowtarzalna powtarzalność.

  Nie lubię robić czegoś więcej niż jeden raz. Nie lubię powtarzać tych samych wzorów, od razu chcę coś zmienić, dodać coś nowego. Powtarzanie mnie nuży, nie jest dla mnie wyzwaniem...

  Tym razem było inaczej. Miałam zrobić komplet biżuterii - skromny, dodający klasy osobie go noszącej. W mojej głowie powstał projekt z powtarzającym się motywem z sutaszu. Musiałam uszyć trzy pary identycznych elementów i tym razem nie czułam znudzenia lecz ciekawość co z tego wyjdzie.
   Pierwsza para utworzyła kolczyki. 


   Druga - po zszyciu i dodaniu łańcuszka i perłowej kropli - stała się naszyjnikiem,


   Do trzeciej, zszytej w innej kombinacji, dołączyłam koralikową bransoletę utkaną ściegiem flat peyote.

Każda z części kompletu, chociaż stworzona na bazie jednego wzoru, jest unikalna.






czwartek, 6 sierpnia 2015

Mania zakupowa.

   Czy zdarzyło wam się wejść do sklepu aby kupić jedną rzecz i wyjść z całą siatą zakupów?
No cóż... ja tak mam jak kupuję koraliki. 
  Niedawno w jednym ze sklepów internetowych, oferujących półfabrykaty do wyrobu biżuterii, zobaczyłam bardzo kuszącą promocję na impregnat do sutaszu.  Nie mogłam się jednak powstrzymać od przejrzenia oferty sklepu i po chwili w koszyku oprócz impregnatu wylądowało kilka innych rzeczy - jaspisy, jadeity, koral, sznurki... Przecież nie będę płacić kilkanaście zł za przesyłkę tylko jednej rzeczy. Bardzo logiczne wytłumaczenie...
  Muszę przyznać, że bardzo rzadko zdarza mi się kupić tylko to, czego akurat potrzebuję. Wszystko to sprawia, że ilość składowanych w domu kamyczków, koralików i szkiełek ciągle się pomnaża. Gdy zaczynałam moją przygodę z biżuterią handmade, materiały zajmowały małe czerwone pudełeczko. Dzisiaj mam duże pudło, w którym są tylko koraliki i szafkę gdzie składuję filce, podkłady, materiały wykończeniowe i sznurki.


   Nadprogramowe zakupy tym razem nie poszły do pudła. Z jaspisów aqua terra i sznurków sutaszu uszyłam komplet biżuterii.



środa, 15 lipca 2015

Roztańczyły się w gorącym flamenco...

   21 czerwca na deskach Teatru Andersena miało miejsce niezwykłe widowisko - koncert Colores del Baile studia tańca La Vuelta. Publiczność mogła podziwiać popisowe wykonania tańca irlandzkiego, orientalnego i flamenco. Strój jednej z tancerek - Katarzyny Józefczuk, uzupełniały kolczyki mojego autorstwa, uszyte specjalnie na tę okazję.



foto. www.semimatt.pl


foto. www.semimatt.pl

  Kolczyki miały być dłuższe, ale lekkie i nieprzytłaczające, a przede wszystkim miały stanowić dopełnienie kremowo - granatowej sukni. W projekcie wykorzystałam szklane perły z dodatkiem granatowej taśmy cyrkoniowej, pięknie odbijającej światło. Tył wykończyłam najmniejszymi koralikami Toho 15/0. 





poniedziałek, 13 lipca 2015

Przyszły nowe koraliczki ^_^

  Długo zastanawiałam się, co wybrać z asortymentu sklepu Kadoro w ramach nagrody za wyróżnienie w konkursie Kreatywnego Kufra. Wstrzymałam się od kupowania w stylu: "och, to jest takie ładne, chcę to!" (tylko co do ceramicznego kaboszonu nie mogłam się powstrzymać), tylko z rozmysłem wybrałam to, co będzie mi potrzebne do kolejnych projektów. Dziś poczta dostarczyła paczkę z taką zawartością:


   Jak myślicie, co z tego powstanie?



 Postanowiłam przetestować kupiony niedawno podkład do haftu koralikowego. Wcześniej wyszywałam na miękkim filcu, ale nie byłam z niego zadowolona, był zbyt wiotki, trzeba było uważać żeby się nie rozciągał i nie mechacił, bo potem włókna wystawały spomiędzy koralików.
Podkład doskonale trzyma kształt i nie mechaci się, a jest to kawałek cienkiej włókniny podobnej z faktury do filcu. 
  W ramach testowania wykonałam kolczyki z pomarańczowymi agatami, kulkami turkusu, pomarańczowymi szklanymi kryształkami i drobnymi koralikami Toho i Euroclass.



   Wypróbowałam też inny sposób montażu bigli podpatrzony u Bluefairy











 

środa, 1 lipca 2015

Komplet biżuterii w kolorach jesieni

   Właściwie nie miałam w planach brania udziału w konkursie RS do jesiennej inspiracji, ale gdy zadzwoniła do mnie koleżanka z prośbą o uszycie kompletu biżuterii w brązach z dodatkiem pomarańczy, wiedziałam, że moja praca na ten konkurs trafi.
   


   Z pudełka z koralikami wyciągnęłam kupione ponad rok temu bawole oko. Kamień ten jest jedną z migotliwych odmian kwarcu o pięknej brunatnej barwie. Szczególnie zachwycał mnie największy, owalny  kwarc poprzecinany pasami w kolorach od brunatno-czerwonego po jasnobrązowy. 



   Do bawolego oka dodałam perełki w kolorze cappucino i brązowe koraliki Toho. Wszystko zostało obszyte sznureczkami sutaszu. Naszyjnik i klipsy zakończone są posrebrzanymi chwostami.




  Jeżeli podoba Wam się moja praca, to proszę o lajki :)



sobota, 27 czerwca 2015

Podwieczorek po włosku

  Marzy mi się pojechać kiedyś do Włoch. Spacerować wąskimi uliczkami, czuć słońce i morską bryzę, jeść najlepszą pizzę i podziwiać dziedzictwo minionych epok.... O tak... zabytki. Czuję, że mogłabym spędzić tygodnie na zwiedzaniu pozostałości po starożytnych Rzymianach, oglądaniu dokonań najznamienitszych uczonych i artystów renesansu, zachwycać się przepychem włoskiego baroku...
  Do Włoch może kiedyś pojadę, a na razie skusiłam się na podwieczorek u Włocha oferowany przez Royal Stone.




   Do zaproponowanej inspiracji wykonałam bransoletkę z sutaszu w pastelowych kolorach. Dominujący jest w niej błękit i liliowy, a dodatki stanowi blady róż. Do wykonania bransoletki użyłam szklanego kaboszonu w kolorze mlecznego błękitu, drobnych koralików Toho, różowych jadeitów, szklanych i akrylowych kuleczek.



   Jeżeli podoba Wam się moja praca, możecie oddać na nią głos, klikając "lubię to" pod zdjęciem zamieszczonym tutaj.


czwartek, 25 czerwca 2015

Wyrożnienie

   Dziś spotkała mnie miła niespodzianka. Moja praca została doceniona przez projektantki Kreatywnego Kufra. Zostałam nagrodzona wyróżnieniem za kolczyki w tematyce dziecięco - dziewczęcej według foto inspiracji #8



   Dziękuję bardzo za wyróżnienie i gratuluję pozostałym nagrodzonym rękodzielniczkom.


sobota, 20 czerwca 2015

Róża wiatrów i próbki czegoś nowego...

   Czy wiecie jak złym połączeniem są schody, wysokie obcasy i skurcz łapiący w palce? Ja już wiem. W praktyce zostałam unieruchomiona na kilka dni, a że nie mogłam chodzić , to szyłam....

   Kreatywny Kufer ogłosił konkurs na biżuterię według mapy.
   Do wykonania wybrałam czarne koraliki dagger, szklany talerzyk, czerwone jadeity i drobne koraliki Toho. Wszystko obszyte czarnymi sznureczkami sutaszu. Na koniec zdecydowałam się dodać jeszcze trochę czarnego tiulu - dzięki temu moja róża wiatrów otrzymała trochę gotyckiego wyglądu. Pierwotnie moja praca miała być wyłącznie broszką, ale pomyślałam, że równie dobrze, po przypięciu wsuwkami, może służyć jako ozdoba do włosów. Takie 2 w 1 ;)





   Kilka dnie wcześniej kupiłam trochę poliestrowego sznurka z myślą nauczenia się makramy. Początkowo miałam ambitny plan stworzenia bransoletki z wplecionymi licznymi koralikami, ale mój plan spalił na panewce, gdyż okazało się, że sznurek jest za gruby i nie przechodzi przez większość koralików jakie posiadam. Ostatecznie zrobiłam zupełnie prościutką bransoletkę z drewnianym koralikiem. 
   Jak mi wyszło, oceńcie sami.