Z lekkim opóźnieniem prezentuję moją sylwestrową biżuterię. Na koniec grudnia zaczęłam szyć długie kolczyki ze srebrnego sutaszu i czerwonych kryształków. Wyszły naprawdę pięknie, jednak w przeddzień sylwestra zdecydowałam się włożyć koronkową suknię, z prześwitującą niebieską podszewką.
Czerwone kolczyki do niebieskiej sukienki jakoś nie pasowały, więc dosłownie na ostatnią chwilę postanowiłam opleść koralikami toho szafirowe kryształki. Na dwie godziny przed wyjściem biżuteria jeszcze nie była gotowa, na dodatek zaczęłam się denerwować, a to nie idzie w parze z rękodziełem. Odłożyłam wszystko i zaczęłam się szykować na wieczór. Gdy byłam już gotowa, jeszcze raz usiadłam do koralików i już na spokojnie dokończyłam pracę.
Tak się prezentują kolczyki szyte na za pięć dwunasta ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz