piątek, 8 kwietnia 2016

Hathor, Hathor, Hathor... (wersja muzyczna H-dur, H-dur, H-dur)

   Dzisiejszego dnia sklep Royal Stone ogłosił wyniki trzeciej inspiracji do kalendarza na 2017 rok. Tym razem natchnieniem miał być starożytny Egipt. Wiele artystek rękodzielniczek podjęło się wykonania prac na ten temat, wśród nich byłam również ja. Jako, że moja praca ostatecznie nie została zgłoszona do konkursu, chciałabym tutaj pokazać jak mnie inspiruje starożytny Egipt.
  Gdy myślałam o kulturze starożytnego Egiptu moje myśli pobłądziły do serialu, który był jednym z moich ulubionych w dzieciństwie - "Siedem Życzeń". Opowiada on o Egipcjaninie o imieniu Rademenes, który został zaklęty w kota i ma moc spełnienia siedmiu życzeń temu, kto uratuje mu życie. Rademenes rzucając zaklęcie spełniające życzenie, trzykrotnie wypowiada imię egipskiej bogini nieba - Hathor. Zawsze zastanawiało mnie czemu Rademenes nie wzywa bogini Bastet czczonej przecież pod postacią kota. Jako, że uwielbiam koty, zdecydowałam, że moja praca będzie nawiązywać do kultu bogini miłości, radości, a także muzyki i domowego ogniska.
   Długie godziny zajęło mi haftowanie Bastet pod postacią czarnego kota ze złotymi naszyjnikami. Powstała aplikacja ma 12 cm wysokości.To moja pierwsza praca wykonana technika haftu koralikowego wyłącznie z użyciem drobnych koralików Toho 0/15. Były momenty, że zastawiałam się, co mi do głowy strzeliło, żeby szyć tak małymi koralikami jednak efekt końcowy osłodził mi wysiłki.

   Aplikację naszyłam na szarą filcową kopertówkę uszytą własnoręcznie. Torebka zapinana jest na magnes, który ukryłam pod złoto - brązową monetą masy perłowej.


   Tak wyszło, że pracę skończyłam na czas - siedziałam nad nią do drugiej w nocy na dzień przed terminem nadsyłania zgłoszeń. Rano wykonałam fotografie, zostało tylko je opracować, wypełnić formularz i wysłać. Zdarzyło się jednak coś, co nie pozwoliło mi wysłać zdjęć - mój kot, ten żywy a nie z koralików, zachorował. Spędziłam z nim cały poranek w klinice weterynaryjnej. Mniej więcej w czasie oczekiwania na wyniki USG minął termin nadsyłania zgłoszeń. Diagnoza dla mojego Pagona niestety nie okazała się optymistyczna, zapalenie pęcherza, a oprócz tego kocia białaczka. Pęcherz już wyleczony i kot czuje się dobrze, ale wirus białaczki kociej pomału sieje zniszczenie w jego organizmie i niewiele można na to poradzić. 


   Trzymajcie kciuki za Pagona, a gdybyście kiedyś uratowali czarnego kota, który spełnia życzenia.....

Edit: Chyba ktoś tego czarnego kota uratował i wypowiedział życzenie, żeby Pagon był zdrowy. Po dwóch miesiącach powtórzyliśmy badania - wynik negatywny, białaczki nie ma. Doktory stwierdziły, że widocznie wykryta choroba była we wczesnym stadium (kilka tygodni po zarażeniu), a Pagon był w grupie kotów, które po zetknięciu z wirusem potrafią go zwalczyć i (uwaga, uwaga) uodpornić się na niego. :D Dla pewności powtórzymy badania za pół roku.





wtorek, 5 kwietnia 2016

A jednak się kręci... kołowrotek do nawlekania koralików

   Ostatnio w moim koralikowym warsztacie pojawił się Micro Spin-N-String do nawlekania koralików firmy Beadsmith. Wiele czytałam dobrego o tym urządzeniu, więc sama postanowiłam zainwestować w najmniejszą jego wersję. Opakowanie zawiera kołowrotek, składający się z dwóch elementów - podstawki i miseczki na koraliki oraz specjalnie zagiętej igły do nawlekania.


   Według instrukcji należy wsypać koraliki do miseczki, włożyć do niej nawleczoną igłę i zakręcić górną częścią urządzenia, a koraliki same wskoczą na igłę. Okazuje się, że nie jest to takie proste, chwilę zajęło mi znalezienie właściwego konta pod jakim powinna być ustawiona igła, aby koraliki swobodnie nabierały się na nitkę. Poza tym problematyczna jest sama igła dołączona do zestawu - ma bardzo małą dziurkę i trudno przewlec przez nią grubszą nitkę, jaką zwykle używa się do szydełkowania sznurów. Sama też jest dosyć  gruba, więc niektóre koraliki toho 11 blokują się na niej. Czytałam, że rozwiązaniem problemu jest zakup igły Big Eye Curved Needle, jednak ta nie chciała współgrać z moim kołowrotkiem, nie wskakiwało na nią więcej niż kilka koralików. Być może jest ona skuteczna przy większych kołowrotkach. Zauważyłam, że igła Big Eye jest znacznie bardziej zagięta niż ta dołączona do zestawu. Postanowiłam w ramach eksperymentu uciąć zbytnio zakręcony czubek igły Big Eye, uznałam, że niewiele stracę, jeśli ją zepsuję. Po skróceniu igła zaczęła perfekcyjnie nabierać koraliki. 
  Gdy nabrałam już wprawy, zaczęłam się zastanawiać czemu nie miałam tego urządzenia gdy nawlekałam sześć metrów koralików na lariat. Kołowrotek zdecydowanie przyspiesza pracę, szkoda tylko, że jeszcze nikt nie wymyślił takiego, który nawlekałby sekwencje.... ale do bezsekwencyjnych czy melanżowych sznurów jest niezastąpiony. 


   Wykorzystując cieniowany kordonek, transparentne koraliki Toho oraz kryształki bicone w rozmiarach 3 i 4 milimetry wyszydełkowałam naszyjnik i bransoletkę, na które koraliki nawlekłam w błyskawicznym tempie dzięki Micro Spin-N-String.