Dzisiejszego dnia sklep Royal Stone ogłosił wyniki trzeciej inspiracji do kalendarza na 2017 rok. Tym razem natchnieniem miał być starożytny Egipt. Wiele artystek rękodzielniczek podjęło się wykonania prac na ten temat, wśród nich byłam również ja. Jako, że moja praca ostatecznie nie została zgłoszona do konkursu, chciałabym tutaj pokazać jak mnie inspiruje starożytny Egipt.
Gdy myślałam o kulturze starożytnego Egiptu moje myśli pobłądziły do serialu, który był jednym z moich ulubionych w dzieciństwie - "Siedem Życzeń". Opowiada on o Egipcjaninie o imieniu Rademenes, który został zaklęty w kota i ma moc spełnienia siedmiu życzeń temu, kto uratuje mu życie. Rademenes rzucając zaklęcie spełniające życzenie, trzykrotnie wypowiada imię egipskiej bogini nieba - Hathor. Zawsze zastanawiało mnie czemu Rademenes nie wzywa bogini Bastet czczonej przecież pod postacią kota. Jako, że uwielbiam koty, zdecydowałam, że moja praca będzie nawiązywać do kultu bogini miłości, radości, a także muzyki i domowego ogniska.
Długie godziny zajęło mi haftowanie Bastet pod postacią czarnego kota ze złotymi naszyjnikami. Powstała aplikacja ma 12 cm wysokości.To moja pierwsza praca wykonana technika haftu koralikowego wyłącznie z użyciem drobnych koralików Toho 0/15. Były momenty, że zastawiałam się, co mi do głowy strzeliło, żeby szyć tak małymi koralikami jednak efekt końcowy osłodził mi wysiłki.
Aplikację naszyłam na szarą filcową kopertówkę uszytą własnoręcznie. Torebka zapinana jest na magnes, który ukryłam pod złoto - brązową monetą masy perłowej.
Tak wyszło, że pracę skończyłam na czas - siedziałam nad nią do drugiej w nocy na dzień przed terminem nadsyłania zgłoszeń. Rano wykonałam fotografie, zostało tylko je opracować, wypełnić formularz i wysłać. Zdarzyło się jednak coś, co nie pozwoliło mi wysłać zdjęć - mój kot, ten żywy a nie z koralików, zachorował. Spędziłam z nim cały poranek w klinice weterynaryjnej. Mniej więcej w czasie oczekiwania na wyniki USG minął termin nadsyłania zgłoszeń. Diagnoza dla mojego Pagona niestety nie okazała się optymistyczna, zapalenie pęcherza, a oprócz tego kocia białaczka. Pęcherz już wyleczony i kot czuje się dobrze, ale wirus białaczki kociej pomału sieje zniszczenie w jego organizmie i niewiele można na to poradzić.
Trzymajcie kciuki za Pagona, a gdybyście kiedyś uratowali czarnego kota, który spełnia życzenia.....
Edit: Chyba ktoś tego czarnego kota uratował i wypowiedział życzenie, żeby Pagon był zdrowy. Po dwóch miesiącach powtórzyliśmy badania - wynik negatywny, białaczki nie ma. Doktory stwierdziły, że widocznie wykryta choroba była we wczesnym stadium (kilka tygodni po zarażeniu), a Pagon był w grupie kotów, które po zetknięciu z wirusem potrafią go zwalczyć i (uwaga, uwaga) uodpornić się na niego. :D Dla pewności powtórzymy badania za pół roku.